Animal hoarding - zbieractwo zwierząt
Autorką artykułu jest Monika Kornaś, studentka psychologii. Tekst powstał specjalnie dla Czytelników PSYCHIKA.net. ZAPRASZAM DO LEKTURY. Marcin
Pani Lidia ma 65 lat, mieszka a szóstym piętrze, w dość starym bloku na cichym osiedlu. W jej mieszkaniu oprócz starszej pani przebywa także… dwanaście kotów. Są to głównie dachowce przygarnięte z ulicy i przywiezione ze schroniska. W mieszkaniu pani Lidii panuje nieopisany bałagan, wszędzie porozrzucane są poduszki, kocyki, jakieś szmaty. Zapach, jaki unosi się w pokojach jest trudny do opisania. Kocia sierść jest wszędzie, miseczki i talerzyki stoją we wszystkich kątach i przy drzwiach. Starsza pani kursuje między nimi i wciąż liczy swoje koty, czy aby na pewno żaden nie uciekł.
- „Co za stuknięta kobieta” – myślą sąsiedzi – „Trzyma te zwierzęta zamknięte, nie daje im jedzenia, bo nie stać jej, żeby z emerytury utrzymywać tyle kotów… Czy ona w ogóle ma serce?”
Pani Lidia nie robi tego z wyrachowania, dlatego, że jest zła, że dręczenie zwierząt sprawia jej przyjemność. Ona kocha te koty, przynajmniej tak twierdzi. Nie pamięta wszystkich imion, jakie im nadała, ale nie może wyobrazić sobie faktu, że jeden z jej podopiecznych by zginął.
Pani Lidia jest nałogową zbieraczką zwierząt, nie wie, że wyrządza im krzywdę swoim postępowaniem. Jest osobą samotną, a towarzystwo kotów rekompensuje jej brak bliskości z drugim człowiekiem, brak przyjaciół czy wsparcia rodziny.
- „Co za stuknięta kobieta” – myślą sąsiedzi – „Trzyma te zwierzęta zamknięte, nie daje im jedzenia, bo nie stać jej, żeby z emerytury utrzymywać tyle kotów… Czy ona w ogóle ma serce?”
Pani Lidia nie robi tego z wyrachowania, dlatego, że jest zła, że dręczenie zwierząt sprawia jej przyjemność. Ona kocha te koty, przynajmniej tak twierdzi. Nie pamięta wszystkich imion, jakie im nadała, ale nie może wyobrazić sobie faktu, że jeden z jej podopiecznych by zginął.
Pani Lidia jest nałogową zbieraczką zwierząt, nie wie, że wyrządza im krzywdę swoim postępowaniem. Jest osobą samotną, a towarzystwo kotów rekompensuje jej brak bliskości z drugim człowiekiem, brak przyjaciół czy wsparcia rodziny.
Czy pani Lidia jest chora? A może to tylko kaprys starszej, samotnej kobiety? Jak jej pomóc?
Przypadek pani Lidii uczyniłam wstępem do dalszych rozważań na temat trudny, ale bardzo ważny. Powinniśmy o tym wiedzieć, mówić o tym i próbować przeciwdziałać skutkom, jakie wywołuje zbieractwo zwierząt.
Zwierzęta: kochane, wierne, wspaniałe
Zwierzę może być naszym najlepszym przyjacielem, jeśli je kochamy i traktujemy z szacunkiem. To stworzenie również ma uczucia, czuje ból, cierpi, jest mu zimno, ma pragnienie, czuje głód, lęk, radość.
Potrafi kochać.
Sadysta czy kolekcjoner?
Zwierzę potrafi kochać. Nie zawsze możemy tak powiedzieć o człowieku. Niektórzy świadomie znęcają się nad zwierzętami, boją je, głodzą, zadają im ból. Dla nich nie ma żadnego usprawiedliwienia. Są jednak również ludzie, którzy krzywdzą zwierzęta nieświadomie, nie zdając sobie sprawy z tego, że swoją zaborczą, często wręcz chorą miłością zadają im cierpienie. Takie osoby określamy jako kolekcjonerów zwierząt. Często słyszy się również o syndromie Diogenesa, zbieractwie zwierząt, określanym jako animals hoarding. Co znaczą wszystkie te pojęcia?
Odpowiedzi znajdziecie w dalszej części artykułu.
Kilka faktów na temat animal hoarding
Animal hoarding czyli zbieractwo zwierząt tak naprawdę ma dość długą historię, można by powiedzieć, że istnieje od zawsze, nie da się zarysować jakiegoś konkretnego początku tego zjawiska. Czym jest zbieractwo? To posiadanie większej niż możemy utrzymać liczby zwierząt. Nie mamy warunków lub funduszy, ale zaprzeczamy temu: to właśnie jest patologiczne zbieractwo zwierząt, określane po angielsku jako animal hoarding.
Takie kompulsywne gromadzenie zwierząt wielu psychologów określa jako zaburzenie psychiczne, a nie świadome okrucieństwo wobec zwierząt. Kolekcjonerzy są głęboko związani ze swoimi zwierzętami, nie rozumieją, że je krzywdzą. Oddanie jakiegoś zwierzaka jest dla nich tragedią. Niejednokrotnie kolekcjonerzy są przekonani, że zapewniają pupilom należytą opiekę, że zwierzęta są szczęśliwe z nimi.
Amerykańskie Towarzystwo Opieki nad zwierzętami stworzyło grupę, która ma za zadanie zapobiegać nałogowemu zbieractwu zwierząt. Współpracuje ona z wieloma kolekcjonerami i wspomaga ich opiekę nad pupilami.
Kim jest kolekcjoner?
Trudno jednoznacznie zdefiniować kim jest taka osoba. Kierują nią różne pobudki, psycholodzy prowadzą na ten temat rozległe badania, ale można stwierdzić, że hoarder to osoba, którą kieruje patologiczny mechanizm przejawiający się w konieczności nałogowego posiadania zwierząt, uzyskaniu nad nimi kontroli oraz nieuznania ich cierpienia. Gromadzenie zwierząt może być również związane z uzależnieniem czy otępieniem.
Kolekcjoner często przejawia cechy zespołu Diogenesa. Są to: patologiczne zbieractwo, izolacja, ucieczka od rzeczywistości, odrzucanie wszelkiej pomocy.
Jak wyjaśnić nałogowe zbieractwo zwierząt?
Czy każdy nałogowy kolekcjoner ma problemy ze zdrowiem psychicznym? Zbieractwo nie jest bezpośrednio związane z żadną znaną nam już do tej pory dziedziną zaburzeń psychicznych, ale wiele dowodów wskazuje na to, że w obsesyjnym przetrzymywaniu zwierząt jest silny składnik zdrowia psychicznego. Są modele, które starają się do wyjaśnić.
Odwołajmy się do kilku z nich.
Pierwsza próba wyjaśnienia to zaburzenia urojeniowe. Kolekcjoner odmawia uznania, że coś jest nie tak. Nie wierzy w cierpienie zwierząt, przejawia brak wglądu w obecną sytuację. Ponadto uważa, że ma rzadką zdolność wczuwania się w sytuację zwierząt, że kocha je i rozumie, jak nikt inny. Zaburzenia urojeniowe są skutecznym modelem, ponieważ wyjaśniają „ślepotę” kolekcjonerów na rzeczywistość.
Psychologowie odwołują się również do zaburzeń relacji. Według nich zbieractwo jest spowodowane przede wszystkim złą relacją w linii rodzic-dziecko w okresie dzieciństwa. Charakteryzuje się to późniejsza niezdolnością do stworzenia bliskiej relacji z innymi ludźmi. W rezultacie osoby cierpiące na zaburzenia przywiązania mogą traktować zwierzęta jako swoje jedyne towarzystwo. Potwierdzają to również wywiady prowadzone z zaawansowanymi kolekcjonerami. Wykazały one, że te osoby bardzo często doświadczały traumy w dzieciństwie, miały złe relacje z matką lub ojcem.
Największym modelem, który próbuje wyjaśnić mechanizmy rządzące kolekcjonerami zwierząt jest odwoływanie się do zaburzenia obsesyjno-kompulsywnego (OCD). Jak to tłumaczą specjaliści? Otóż: dla pacjentów z OCD charakterystyczne jest przytłaczające poczucie odpowiedzialności. Cechuje ono również kolekcjonerów zwierząt, którzy mają silne przeświadczenie, że muszą troszczyć się o zwierzęta, dbać o nie i chronić. Te połączenia mogą wskazywać na to, że OCD będzie użytecznym modelem w wyjaśnieniu mechanizmu gromadzenia zwierząt. Gromadzenie zwierząt wydaje się podlegać tym samym mechanizmom neurologicznym, co zaburzenia kompulsywne.
http://carsdonationshelpingpets.wordpress.com/ |
Czy w ogóle istnieje coś takiego jak terapia animal hoarding?
Kolekcjonerzy są osobami, które wyrządzają zwierzęciu krzywdę nieświadomie. Ich procesy percepcyjne i odbiorów rzeczywistości są zaburzone, dlatego potrzebują nierzadko specjalistycznej pomocy. Każdą terapię psycholog zaczyna od diagnozy problemu pacjenta oraz od szczerej rozmowy z nim.
Każdy nałogowy kolekcjoner odczuwa niepohamowaną i wręcz obsesyjną potrzebę gromadzenia. Zwierzę wymaga poświecenia uwagi i uczucia, ale kolekcjoner nie zawsze ma na to czas, zwłaszcza, gdy w jego domu zamiast jednego psa znajduje się ich siedem, a zamiast dwóch kotów, sprowadził ich już piętnaście. Nierzadko zwierzę staje się dla takich osób czymś więcej niż przyjacielem. Pies czy kot potrafi zastąpić człowieka, być wierny, współczujący, rozumieć nas: tak te osoby rekompensują sobie brak towarzystwa ludzi, a że chcą otaczać się jak największą ilością przyjaciół: sprowadzają do domu nowe i coraz to nowe zwierzęta… Aż zaczyna brakować miejsca. Czy problem zaczyna się już wtedy?
Tak naprawdę problem nałogowego zbieracza zaczyna się, w momencie, gdy zwierzę staje się dla niego pewnego rodzaju lekiem czy elementem terapii, mającej pomóc w jakiś problemach. Nie mylmy jednak osoby, która bierze psa ze schroniska by nie czuć się samotną po stracie bliskiego. To odruch serca, który pozwala nam obdarzyć zwierzę miłością, zbieractwo to zaburzenie, z jakiego pacjenci długo nie zdają sobie sprawy. Z końcu wszyscy zaczynają się od nich odwracać: przyjaciele, rodzina. Wtedy zazwyczaj trafiają do terapeuty.
W gabinecie wciąż jednak zaprzeczają problemowi, tłumacza, że bliscy nie rozumieją ich miłości do zwierząt, że te stworzenia ich potrzebują. Według terapeutów, przyczyną zbieractwa może być równie dobrze nadopiekuńczość jak i nieposiadanie własnego potomstwa i potrzeba przelania miłości. Zadaniem terapeuty jest wykrycie problemu pacjenta, który maskuje on poprzez otaczanie się zwierzętami oraz uświadomienie tej osobie cierpienia zwierzęcia.
Nie jest jasne, czy gromadzenie zwierząt jest to osobna choroba czy objaw innego zaburzenia takiego jak zaburzenia obsesyjno – kompulsywne. Nie do końca znana jest również geneza takiego zachowania, ale: „Niezależnie jednak od przyczyny, osoby dotknięte tym zaburzeniem powinny poszukać pomocy u specjalisty, gdyż jest to choroba, którą należy leczyć” - twierdzi Joanna Smolińska, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, która wypowiadała się na temat nałogowego zbieractwa, z tym animal hoarding (cytat pochodzi ze strony gazetapraca.pl)
Warto zajrzeć na:
http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,90439,7614823,Wstydliwa_prawda.html
Strony po angielsku: wejdź koniecznie!
http://www.animalhoarding.com/
http://www.psychiatrictimes.com/display/article/10168/54031
Zobacz prawdziwych kolekcjonerów! (film)
Tekst powstał na podstawie materiałów na stronach polsko i anglojęzycznych oraz filmów zamieszczanych na portalach poświęconych zbieractwu zwierząt.
Photo by tarcamion from FreeImages
Monika Kornaś
Autorka o sobie:
"Studiuję psychologię na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. W wolnych chwilach piszę, fotografuję. Interesuję się filmem, podróżami, psychologią społeczną i rozwojową, kocham muzykę (najlepiej na żywo). Pracuję jako copywriter freelancer, piszę teksty na strony internetowe i artykuły tematyczne. I jeszcze złota myśl, która szczególnie mnie inspiruje: "Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu". Mark Twain
Ciekawy jest zwiazek pomiedzy OCD a zbieractwem zwierzat, czy tez innych przedmiotow.
OdpowiedzUsuńZbieractwo jak każdy nałóg, każde odchylenie od normy jest uciążliwe a nawet niebezpieczne dla osoby dotkniętej problemem jak i dla otoczenia. Wiele razy w mediach mieliśmy okazję obejrzec przerażający obraz mieszkan osób chorych, które maniakalnie gromadziły zwierzęta bądź...smieci. Ilośc posiadanych zwierząt i ich ewidencję powinno okreslac prawo. Mniej byłoby wtedy bezdomnych zwierząt wałęsających się po ulicach a co do kolekcjonerów, no cóż, pozostaje chyba jedynie przymusowe leczenie.
OdpowiedzUsuńOooo! Dam siostrze do przeczytania, ona zbiera robaki, pająki, gekony, modliszki, żaby rogate, więcej jej grzechów nie pamiętam!! Hehe.... ;)
OdpowiedzUsuńAnimal Hoarding może być obok Ciebie. Często pomagając w ratowaniu zwierząt można natchnąć się na zbieraczy. Są to osoby miłe, inteligentne i kompetentne. Wyglądają zwyczajnie, mają ładne mieszkania. Zbieraczem jest nie tylko osoba która ma bałagan w mieszkaniu i tonie w odchodach zwierząt. Są osoby, które wyglądają bardzo zwyczajnie, ich domy również... Problem pojawia się gdy wejdziemy do pewnego pokoju. Osobiście byłem świadkiem takiej sytuacji. Piękny dom, zadbana młoda dziewczyna w dodatku technik weterynarii. Po wejściu do jej pokoju objawiły się klatki wypełnione łysymi fretkami w stercie odchodów, bez jedzenia, picia czy ściółki. Zbieracza nie rozpoznasz- działa jak złodziej. Często zgłasza się, by adoptować zwierzaki z ogłoszeń typu '' oddam fretkę, królika, kota, psa itd'' Bardzo ważną rzeczą jest sprawdzanie komu oddajemy zwierzaka...
OdpowiedzUsuńhmmm...przyznam, ze nie zdawałam sobie sprawy iz problem jest az tak bardzo zawoalowany. Dotychczas zbieracz zwierząt kojarzył mi się głównie z osobą starszą, samotną, bądź po prostu samotną, pozbawioną opieki z zaburzeniami psychicznymi.
OdpowiedzUsuńTym bardziej więc uważam, że ewidencja zwierząt i kontrola ich zakupów, adopcji ze schronisk czy przygarniania z ulicy, ogłoszeń, przynajmniej w większości rozwiązała by problem.
..dla mnie to za dużo liter na raz. W szkole tyle nie było. Ale, czy ja jestem chory jeżeli mamy razem z Szefową; psa, dwa koty i malutkiego skorpionika w łazience?
OdpowiedzUsuńCzy moglibyście polecić mi jakiś podręcznik akademicki, w którym opisana byłaby kwestia Animal Hoarding, lub przynajmniej syndromu Diogenesa... niestety nie mam dojścia do książki A.Arluke'a
OdpowiedzUsuńPotworny problem z tymi zbieraczami. Spotykam się z tym problemem przy okazji pracy ze zwierzętami. To zwykle ludzie, którzy tracą kontrolę nad własnym sposobem pomagania zwierzętom. W dodatku kompletnie niereformowalni, przekonani o słuszności swoich działań. Tego się niestety nie leczy przymusowo, a jedyne co można zrobić to wyciągnąć zwierzęta spod ich pieczy. Da się to zrobić tylko wówczas, gdy albo zwierzęta już są w tak potwornym stanie, że można odebrać zwierzaki przy pomocy TOZu, albo wówczas gdy opiekun potrzebuje pomocy finansowej na wykarmienie swojego stada, oferując pomoc finansową w zamian za zgodę na przejęcie praw do zwierząt przez kogoś z zewnątrz. Innej drogi nie ma. Biedne to zwierzęta, których ktoś zebrał 30...50...w mieszkaniu. Słyszałam nawet o kobiecie, która nazbierała ok. 120 psów na swojej posesji. Dramat... I temat-rzeka :(
OdpowiedzUsuńTyle że TOZ i podobne..ANIMALS...itp=gówno....,mają tkz.domy tymczasowe.....dobre nie...i traktują je jako "magazyn"...,nie są to przystosowane obiekty,tylko zwykłe mieszkanie,domy....zdewastowanych często zbieraczy...Podejrzewam że te organizacje wywierają swego rodzaju nacisk tylko nie znam mechanizmu na te osoby...Ze im składają ten "towar"....,a zwracają podejrzewam za karmę...pewno na koniec roku z 1procenta podatku...innego wytłumaczenia nie znam,lecz jasna po okazaniu wszystkich paragonów....to miałem na myśli organizacje TOZ,ANIMALS...I WIEM DOKŁADNIE CO PISZE..Pozdro wszystkim.....Do pani powyżej tyle że teoria,to nie wszystko....Rozwiązanie problemu jest jedno NIEMIESZAĆ SIĘ,bo i tak się nic nie zrobi,często te osoby mają cholędarnee długi spowodowane tą sytuacją....I co dacie im kase na spłacenie....Problem ciągnie za sobą Problem...Pozdrawiam i przepraszam za bezpośredniość
Usuńmam nadzieję znaleźć czas na przeczytanie wszystkiego...dużo materiału...może znajdę gdzieś konspekt. Pozdro!
OdpowiedzUsuńKocham koty, ale taka ilość w mieszkaniu po prostu by mnie dobiła...
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się czy napisać, bo problem rzeczywiście jest. Ale jak każda sprawa - ta także ma dwie strony. I chcąc być rzetelnym trzeba szukać także tej drugiej. Bo przygarnianie zwierząt jest także bardzo ludzkim odruchem - w czasach gdy człowiek - pan i władca świata zagarnia coraz większe obszary dla siebie - sytuacja zwierząt staje się coraz bardziej dramatyczna. Jeśli do tego dołożymy i głupotę i okrucieństwo ludzi - to w tej drugiej stronie medalu dojrzymy także, że to "zbieractwo" wypływa często z ludzkiego odruchu ochrony przed tymi zjawiskami.
OdpowiedzUsuńJak czytam takie artykuły to zastanawia mnie - jak ludzie (także ci wykształceni) z wygodnictwa czy z chęci zalśnienia spłycają każde rozwiązanie. Może zamiast krytykować i karać należałoby zastanowić się nad rozwiązaniem problemu choćby nawet przez pomoc materialną czy zainteresowanie weterynarzy, których mogłyby opłacać samorządy. Bo to jest problem wszystkich mieszkańców - natura nie znosi próżni - wyeliminowanie kotów spowoduje napływ innych zwierzątek, które niestety darzymy dużo mniejsza sympatią. Przypomnijmy sobie choćby dramatyczne apele o dostarczanie kotów do miast zalanych przez powódź.
Osobiście cenię ludzi, którzy problem widzą, a
leczyć można wszystkich - także psychologów.
Pozdrawiam
BP.
wypisz, wymaluj - Violetta Villas...
OdpowiedzUsuńNiestety wiem aż za dobrze co to jest,moja mam od lat gromadzi psy i koty i oczywiście one się wieczne rozmnażają... Po rozdaniu kolejnych szczeniaków/kociaków w samym domu zostaje około 15-20 zwierząt,koszmar.Do tego ani mama ani tata NIE WYPROWADZAJĄ psów z domu! Wszystko załatwia się gdzie popadnie. Żyłam w tym chlewie przez 22 lata,tego nie da się opisać. Na domiar wszystkiego to zawsze ja byłam winna bałaganowi i smrodowi bo nie pomagałam mamie sprzątać..Ale pracując 12h dziennie i ok 4 godzin dziennie sprzątając po jej pupilkach nie byłam w stanie nad tym zapanować. I bardzo bolało to,że zwierzęta zawsze były najukochańsze i co by nie zrobiły to były głaskane a ja zawsze byłam niewdzięcznicą bez serca,która nie rozumie miłości do zwierząt bo próbowałam im uświadomić,że to co robią zbierając te sierściuchy to jest chore. Już od dawna tam nie mieszkam,czasem tylko przyjeżdżam,brat się wyniósł,nawet ojciec już stamtąd uciekł.Mama wiecznie ma do wszystkich pretensje,że została ze wszystkim sama ale nie da sobie pomóc w opanowaniu tego chaosu,żadnego zwierzaka za żadne skarby nie oddała.Obecnie spodziewam się drugiego dziecka. Mama ciągle mnie namawia na przyjazd,potem na pewno będzie chciała zobaczyć następnego wnuka ale powiedziałam jej,że nie przywiozę tam dzieci dopóki są tam takie warunki,jak chce to zapraszam do siebie ale ja nie będę narażać dzieci na ten syf (tam zamiast kapci lepiej zakładać gumowce). Oczywiście się obraziła ale ja już jej nic na to nie poradzę. Jeśli to nie pomoże to ja już nie wiem jak jej pomóc,gdzie mam z tym iść?? Boli mnie to okropnie ale próbowałam już wielu rzeczy i chyba tylko jakiś przymus by pomógł...
OdpowiedzUsuńChcę dodać, że problem ten dotyczy również ludzi młodych. Znam przypadek, gdzie młoda kobieta lat 30 posiada 3 duże psy i dwa koty... marzy o następnych!!!!!!!!!!!!. Uważam, że to jest chore. Ona nie ma dla nich ani czasu, ani pieniędzy. Psy często siedzą w domu w klatce, bo gryza się miedzy sobą. Ona uważa się za miłosniczke zwierzat, nie wie, że ma duży problem. Daj miłość i swój czas tym, które posiadasz, a nie nastawiaj się na ilośc.
OdpowiedzUsuńA co tu komentować....
OdpowiedzUsuńNapisze się prawdę i dostaje się banna...
Widacz że forum sponsorowane,pozdro dla adminów😁
Cóż sama nie wiem co o tym myśleć. Jeśli ma się duuużo zwierząt i czas dla nich oraz pieniądze, są zadbane, dobrze wykarmione i zdrowe, pod właściwą opieką to czy to jest zbieractwo? Kiedy jest ich za dużo? gdzie jest granica? czy mając pracę, rodzinę, przyjacił i pasję to jest choroba? Kocham zwierzęta nad życie, bardziej niż ludzi, wszystkie jakie mam uratowałam ze stanu, w którym weterynarze chcieli się poddać. Mają drogą karmę, są odrobaczone, odpchlone, zaszczepione itp... głaskane, przytulane i już jestem chora?
OdpowiedzUsuńBardzo proszę odróżnić problem chorobliwego zbieractwa od pomocy zwierzętom w trudnej sytuacji. Bo niestety można namieszać ludziom w głowie i skrzywdzić tych, którzy pomagają. W naszej wsi są ludzie, którzy z kopa traktują bezdomnego kota, który prosi o jedzenie. Są też dwie lub trzy rodziny, które nie przejdą obojętnie obok kociej biedy. My też do nich należymy. Pomimo niewielkich dochodów karmimy i leczymy porzucone koty, bo niestety pobliskie schronisko przyjmuje tylko psy. Kilka kotów udało nam sie oddać do zaprzyjaźnionych domów, 4 żyją z nami. Są zdrowe, czyste, wykastrowane. Kilka kastracji zafundował nam urząd gminy, ale baaaardzo musielismy o to zabiegać.Wolelibyśmy mieć jednego kota, albo góra dwa, jednak nie wyrzucimy z domu reszty.Są tacy, którzy z nas się podśmiewają, ale jednocześnie przyznają się, że nasze koty "za darmo" pracują u nich niszcząc gryzonie w ogrodach. Szanujcie tych, którzy bezinteresownie pomagają braciom mniejszym, a chorych zbieraczy trzeba leczyć.W 100% zgadzam się z wypowiedzią z 26 grudnia 2015 roku. Kochana, jesteś cudownym człowiekiem, to świat jest chory.
OdpowiedzUsuń