Bezdzietni z wyboru

Autorką niniejszego artykułu jest psycholożka Magdalena Słupek. Zapraszam do lektury.
Photo credit: Ciudadano Poeta / Foter.com / CC BY-NC-ND
Chciałabym opisać pewne zjawisko, zwane przez niektórych „childfreeness”. Po polsku jest to bezdzietność z wyboru. Można powiedzieć, że póki co termin ten nie jest znany i stosunkowo rzadko używany. Najczęściej przyczyn nieposiadania potomstwa upatruje się w bezpłodności, aniżeli w świadomym wyborze.

Pierwszy raz z takim nazewnictwem i badaniem na ww. temat spotkałam się na Konferencji Młodej Psychologii. Doktorantka zainteresowała mnie tym na tyle, że zaczęłam głębiej drążyć temat. Udało mi się znaleźć informację na temat postępu projektu. W lipcu tego roku przeprowadzono szerokie badania dotyczące motywów rodzicielskich par bezdzietnych. Może niedługo coś o tym usłyszymy.

Istnieją m.in. strony internetowe i fora poświęcone dyskusji o bezdzietności z wyboru. Na końcu artykułu zamieściłam linki do ciekawych stron. Na jednej z nich można wypełnić krótki kwestionariusz. Autorzy proszą w nim osoby uważające się za bezdzietne z wyboru o odpowiedzi na kilka pytań. Próbują stworzyć profil pomocny przy kontakcie z takimi osobami. Ma to na celu zwiększyć zrozumienie takiej dobrowolnej rezygnacji z tego, co zwykle ludzie uważają za wielką wartość determinującą szczęśliwe życie. Patrząc tylko przez pryzmat własnych potrzeb, czasem nie potrafi się spojrzeć na osoby mające inne potrzeby z takim samym szacunkiem. Do każdego z nas jednak należy WYBÓR.

Myślę nad motywami osób dokonujących takiej opcji. Na pewno jest ich wiele. Czy może być to też podyktowane poczuciem, że właśnie takiego wyboru nie posiadają? Od dawna wiadomo, że człowiek postawiony w sytuacji zablokowania alternatywy, narzucenia czegoś zaczyna stawiać opór (tzw. reaktancja). Nie wiem czy te fakty są ze sobą powiązane, to tylko moja fantazja. Patrząc jednak na to, jakie są społeczne oczekiwania mogę powiedzieć śmiało, że na wielu ludziach spoczywa spora presja. Dochodzimy do punktu, kiedy wchodzimy w wiek 30 lat i zaczynają się pytania o dzieci. Pod względem biologii nic się nie zmieniło. Wiadomo, że jest to najlepszy czas na reprodukcję. Wydaję mi się jednak, że znakiem naszych czasów jest wydłużenie pewnych okresów rozwojowych. Co za tym idzie, także zadania, które są do wykonania w tym czasie ulegają zmianom. Nie dla wszystkich idzie to w parze.

We fragmencie książki „Wartości i zmiany” pod red. Aleksandry Jasińskiej-Kani czytałam, że dla Polaków i innych zbadanych narodów nadal najważniejsza jest rodzina. Zmienia się jednak myślenie na temat tradycyjnego wzoru gdzie istotą jest małżeństwo i posiadanie potomstwa. Badania pokazują, że co raz więcej ludzi żyje w konkubinatach, opóźnia małżeństwo, ogranicza ilość dzieci lub w ogóle ich nie ma. Ponadto, małżeństwo określane jest, jako „przestarzała instytucja” (wzrost z 6% do 18% na przełomie 1990-2008), a kobieta nie musi mieć dziecka, żeby czuć się pełnowartościową osobą (z 25% do 44%). Oznacza to, że opinie upodabniają się do średnich europejskich. Więzi pozarodzinne stają się większą wartością.

Czytając strony poświęcone tematyce bezdzietności natykam się na wypowiedzi, które łączy to, że zarzucają bezdzietnym osobom egoizm. Znalazłam list, w którym jedna z kobiet odpiera te ataki argumentując to w bardzo obszerny sposób. Wyjdźmy od tego, że egoizm może również być motywem osób posiadających potomstwo, jak i bezdzietnych. Na pewno znajdą się wśród obu grup tacy ludzie, którzy robią coś mając w priorytecie własne potrzeby i dążąc tylko ku temu. Są to skrajności. Niektórzy myślą np. „będę mieć dzieci to na mnie zarobią jak będę stary” lub „nie będę mieć dzieci, bo wole zadbać o siebie niż o dziecko, mieć lepszy standard życia”. Łatwo nam oceniać innych i nadawać znaczenia. Warto jednak skupić się na tym, co lepsze jest dla dziecka. Tego, którego nie ma także. Jeżeli ktoś rezygnuje z macierzyństwa/ojcostwa to może zamiast egoizmu kieruje nim wrażliwość i wielka świadomość swoich braków? Może nie chce sprowadzać kogoś na świat, którego sam nie rozumie czy nie lubi? Przytoczę tutaj fragment wypowiedzi: „Świadome i przemyślane wybory to piękna sprawa i powinna być na porządku dziennym, zwłaszcza, jeśli chodzi o posiadanie potomstwa. I to właśnie wielu ludzie wrażliwych, głęboko myślących nad swoimi wyborami, decyduje się na opcje "no kids", zwłaszcza, kiedy widzą, co się wokół nas dzieje: zniszczone środowisko, choroby genetyczne, patologiczne rodziny, nasilające się przestępstwa i problemy ekonomiczne. Nie dziwię się, że nie chcą wprowadzać małego człowieczka do koszmarów, z którymi sami muszą się zmagać. I to świadczy o wielkiej empatii dla drugiego człowieka, który miałby przyjść na świat, a nie o ich egoizmie” (całość na końcu artykułu).

Na myśl przychodzi mi teraz łączący się z tekstem temat, o którym było głośno za sprawą filmu „Porozmawiajmy o Kevinie”. Pokazywał on obraz kobiety niepotrafiącej pokochać własnego dziecka. Wychowanie przerosło ją, nie czuła emocjonalnego kontaktu. Był to ktoś obcy, kogo się bała. Wpisując w wyszukiwarkę „Nie kocham swojego dziecka” napotkałam się na wiele wypowiedzi kobiet z podobnym doświadczeniem. Czasami jest tak, że kobieta od razu nie jest gotowa na ciąże i macierzyństwo. Zdaje sobie sprawę ze swojego przerażenia, ale ma nadzieje na to, że to uczucie minie wraz z przyjściem dziecka na świat. Czasem się tak dzieje, ale są przypadki opowiadające o nieustannej walce o to, żeby zdusić w sobie chęć porzucenia dziecka i przytłaczających obowiązków. Niektóre z kobiet nie mogą nauczyć się kochać swoich dzieci, choć bardzo się wstydzą braku swoich uczuć. To bardzo trudne zarówno dla matki jak i dla niekochanego dziecka. Takie sytuację nie są do przewidzenia. To, co możemy zrobić to uważnie badać swoje potrzeby i odróżniać je od potrzeb czy oczekiwań innych ludzi.

W mediach coraz częściej wypowiadają się kobiety, które dokonały wyboru nieposiadania potomstwa. Maria Czubaszek w programie Uwaga wypowiedziała się za siebie, ale jak słusznie podkreśla Pani Magdalena Środa „... że powiedziała prawdę nie tylko o sobie, ale też o części kobiet w ogóle, a mówienie prawdy to rzecz w sferze publicznej rzadka, zwłaszcza, gdy dotyczy spraw, które mają oficjalną wykładnię i są przedmiotem tabu". Również Maria Peszek na swojej nowej płycie śpiewa:

„Nie wiem czy chcę rozmnażać się
nie wiem czy chcę ciąg dalszy swój mieć
Kocham Cię najbardziej na świecie
ale nie chcę mieć dzieci
nie chcę być matką"

Dla niektórych osób główną motywacją w posiadaniu dzieci jest właśnie nadanie „dalszego ciągu” swojego życia, przekazanie genów. Może być to jednak też przytłaczające uczucie. Wszystko zależy od tego jak odbieramy siebie. Jeżeli uważamy, ze nie możemy przekazać dziecku pewnych dobrych predyspozycji, a raczej upatrujemy złych, to oczywistym uczuciem jest lęk. Trzeba mieć bardzo dużą świadomość siebie, aby to ocenić.

Nie wiem jak podsumować ten dość delikatny temat. Moim celem było dotknięcie tematu rodzicielstwa od drugiej strony, czyli niechęci do niego. Zapewne nie wyczerpałam tego wątku, ale nie byłoby to możliwe. Większość z nas wiąże posiadanie dziecka ze szczęściem, a dla niektórych nie jest to tak oczywiste. Warto otworzyć się również na takie spostrzeganie i starać się rozumieć decyzję innych. Jeżeli ktoś obok jest stale atakowany przez bliskich z powodu braku dziecka, to dobrze byłoby gdyby ten artykuł pomógł to dostrzec i nakierować na wsparcie takiej osoby.

Źródła:

http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/SzelewaIpococitedzieci/menuid-1.html

http://www.psychologia.wfch.uksw.edu.pl/bezdzietnosc

http://www.staff.amu.edu.pl/~ewa/Jasinska-Kania,%20Zmiany%20wartosci%20Polakow.pdf

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,10915937,Jestem_matka__Nie_kocham_swojego_dziecka.html

http://wyborcza.pl/1,75968,11065291,Prawda_Marii_Czubaszek_a_sprawa_polska.html

http://childfreechoiceinpoland.wordpress.com/2012/11/14/zaproszenie-do-dyskusji-na-forum-childfree-pl/

http://www.nokids.pl/glowna.php?IDmodul=41&IDtemat=&IDtresc=323&wiecej=wiecej&Wyglad=&Wybrane_menu=1

Autorka:
Magdalena Słupek
"Mówią na mnie Dzik – na pewno coś z niego mam.. Zazwyczaj lubię mieć towarzystwo, jadam roślinki a czasem jak mnie coś wkurzy.. .niech kto na drzewo zmyka.. ;P A tak już bardziej poważnie to studiowałam psychologię na SWPS, a teraz zajmuje się poszukiwaniem mojej dalszej drogi życiowej ;)"

Komentarze

  1. "Wszystko zależy od tego jak odbieramy siebie. Jeżeli uważamy, ze nie możemy przekazać dziecku pewnych dobrych predyspozycji, a raczej upatrujemy złych, to oczywistym uczuciem jest lęk. Trzeba mieć bardzo dużą świadomość siebie, aby to ocenić. " - o jakie predyspozycje chodzi? Brzmi fatalnie ten Fragment.

    OdpowiedzUsuń
  2. Żal mi ludzi którzy nie mogą mieć dzieci. A tych którzy "decydują świadomie" nie mieć dzieci uważam że samolubnych tchórzy i tyle! Nie zrozumie tego nikt kto nie ma dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sim - chyba artykul nie zostal przez Ciebie doczytany - sa tacy co maja dzieci i nadal nie porafia ich pokochac. To ze kochasz swoje nie oznacza, ze swiat jest taki lub powinien byc taki jak Ty go odbierasz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że każdy fragment może się wydać "fatalny". Wszystko zależy od tego jak się to samemu rozumie. Nie chcę nadawać tutaj konkretnych znaczeń. Cieszy mnie, że niedopowiedzenia dają do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. No wiesz..ja nie pisalam tego artykulu, wiec nie wiem o jakie predyspozycje moze chodzic. A Ty szukasz na sile jakiejsc projekcji , a moze chodzi o Twoja?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem bezdzietna, a powodów tego stanu jest tyle, że nie da się policzyć...Z grubsza: świat jest tak zły, że nie mam serca sprowadzać na niego niewinną istotę; jest tyle sierot na tym świecie, tak wiele nieszczęścia, którym nie ma się kto zająć, że złudzenie rodziców o pięknie życia jest naprawdę naiwnością. Życie nie jest ani piękne ani przyjemne. Pomyślcie o milionach dzieci na każdym kontynencie, których nikt nie chce, nikt się nimi nie zajmuje, o tych przepełnionych sierocińcach, o obrzezywanych maluchach, o umierających z głodu niemowlętach, chorych, cierpiących. Jak można na takim świecie świadomie sprowadzać kolejne istnienie skoro jest tyle istnień wymagających pomocy?! Żaden rodzic tego nie rozumie, bo większość jest przeciwna adopcji. Wiele osób twierdzi,że adopcja takiej sieroty to strach, bo nie wiadomo jakie ma geny i co z niej wyrośnie. Tak jakby wiadomo było co wyrośnie z biologicznego dziecka..Wiele osób mówi: "chcę po sobie coś pozostawić na tym świecie" i żaden nie pomyśli co będzie z tą istotką, kiedy ją tak pozostawi na tym cudownym świecie samą..To dopiero jest prawdziwy egoizm...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zapraszamy do komentowania.
Prosimy o kulturalne wyrażanie swoich poglądów. Nie akceptujemy wulgaryzmów i chamstwa.

Dziękujemy i zapraszamy ponownie.

Popularne posty z tego bloga

Tajemnice autyzmu - w poszukiwaniu zaginionego ja

Animal hoarding - zbieractwo zwierząt

Samookaleczanie: o przyjemności płynącej z bólu