Kocham, ale nie lubię...
Autorką niniejszego artykułu jest psycholożka Magdalena Słupek.
Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie pewna rozmowa. Czasem słyszałam też od kogoś mi bliskiego, że można kogoś kochać, ale niekoniecznie lubić. Wydawało się to być z tego powodu dość oczywiste. Z drugiej strony wiem, że wcale takie nie musi być dla innych. Spróbuję głośno pomyśleć w tym artykule i z chęcią poznam inne punkty widzenia na tą sprawę. Wiem, że jest to trudne do opisania, ale spróbuje tylko lekko rozwinąć tą myśl.
Zacznę od pytania: czym jest miłość? Czy w ogóle komuś udało się ukuć jakąś trafną definicję, a nawet jeżeli, to czy nie jest to bardzo subiektywne dla każdego z nas i ma inne znaczenie w zależności od wielu czynników i doświadczeń?
Chciałabym jednak wyłonić pewne powtarzające się w teoriach cechy miłości. Umówmy się, że jest to emocja. Ma więc komponent poznawczy, emocjonalny i behawioralny.
Wikipedia podpowiada mi definicje „dążenia bytu do dobra”. Miłość ponadto uważana jest za najważniejszą cnotę oraz sens życia człowieka. To pojęcie doczekało się już różnych teorii. Zakładają one pewne składowe – intymność, namiętność i zaangażowanie, które w zależności od kombinacji dają jakiś rodzaj miłości np. romantycznej.
Kiedy wpisuje w Google hasło np.: „Kocham, ale nie lubię” moim oczom ukazuje się mnóstwo forum pt. „ Czy można kogoś kochać i jednocześnie nie lubić?” , czy „kocham go ale nie lubię…?”.
Sprawdzam, o czym ludzie piszą i jak to rozumieją. To ciekawe.
„Wiesz, ja kocham moją rodzinę. Naprawdę! Ale po prostu nie lubię spędzać z nimi czasu. Nie mam co z nimi robić. I czuje się z tego powodu potwornie winny. Bo przecież to moja rodzina. Powinienem ich kochać, a skoro kochać, to i chcieć z nimi spędzać czas. A jakoś nie potrafię.”
„Nie, to wtedy jesteś wściekły ale nadal lubisz. Nie lubić jak mówiłam można pewnych cech, zachowań....nie lubić całej osoby a ją kochać - to zawsze się źle kończy.”
Widać w tych dwóch wypowiedziach różnice w postrzeganiu tego, ze względu na rodzaj miłości. Jeśli chodzi o najbliższą rodzinę to jest to trudne, ale bardziej zrozumiałe. Natomiast w miłości romantycznej jest mniej miejsca na brak sympatii do wybranka serca.
A więc czym jest sympatia i czy możliwe jest jej wykluczenie, kiedy mamy intymny związek pełen zaangażowania i namiętności ?
„Sympatia – społeczne powinowactwo, w którym jedna osoba blisko rozumie uczucia drugiej osoby. Wyraz "sympatia" pochodzi od łac. sympatha; od gr. συμπάθεια transliterowanego jako sympatheia, połączenie συν + πάσχω = συμπάσχω oznacza "cierpieć wspólnie" lub "odczuwać z". Sympatia istnieje, gdy uczucia jednej osoby są głęboko rozumiane i akceptowane przez drugą osobę. W języku potocznym "darzyć kogoś sympatią" oznacza po prostu "lubić go bardziej niż innych".
lubić
1. «czuć do kogoś sympatię»
2. «znajdować w czymś przyjemność»
lubić się «czuć do siebie wzajemnie sympatię»”
Intymność opisuje się, jako bliskość, która potęguje przywiązanie partnerów i kojarzy się raczej z pozytywnymi odczuciami. Czy brak sympatyzowania z osobą i niezrozumienie dla niej może powodować zaniechanie wpisanych w intymność składowych np. pragnienie dobra partnera, szacunek, przekonanie, że można na niego liczyć? Być może nie, ale już inne wymienione przez Sternberga np. przeżywanie szczęścia w obecności partnera i z jego powodu lub dzielenie przeżyciami i wzajemne zrozumienie wydaje mi się wykluczać.
Jednak, jeśli chodzi o namiętność, to towarzyszy jej (oprócz pozytywnych) więcej emocji negatywnych takich jak tęsknota, niepokój czy zazdrość. Nie jest jednoznaczne, czy sympatia jest tu niezbędna i wymagana. Być może istnieją związki oparte w dużej mierze na namiętności, w której odczucia przyjemności wynikające z kontaktów cielesnych mogą przeważać nad tymi osiąganymi w sposób porozumienia, przepływu i uczuciowego wsparcia. Zaangażowanie opisuje się, jako starania mające na celu utrwalenie związku i sprawienie, żeby był on satysfakcjonujący dla obu stron. Jest, więc takim składnikiem miłości, który możemy bardziej kontrolować.
Idąc dalej za Sternbergiem dowiadujemy się, że wyróżnia on 7 form miłości.
lubienie: intymność, ale bez zobowiązań czy namiętności.
zadurzenie: namiętność bez zobowiązań czy intymności.
pusta miłość: zobowiązanie bez namiętności czy intymności.
romantyczna miłość: intymność i namiętność, ale bez zobowiązań.
niedorzeczna miłość: zobowiązanie i namiętność, ale bez intymności.
partnerska miłość: zobowiązanie i intymność, ale bez namiętności.
miłość doskonała: zobowiązanie, intymność i namiętność.
Wyróżniłam zielonym kolorem trzy ważne z punktu widzenia pytania – kochać i nie lubić, czy da się?
Jeśli chodzi o opisane wyżej formy, to wychodziłoby na to, że określenie PUSTA MIŁOŚĆ wpisuje się możliwość opisania takiego modelu rodziny, w której ludzie są ze sobą z powodu wspólnej przeszłości, poczucia powinności i nie koniecznie darzą się jakimikolwiek pozytywnymi odczuciami, co implikuje niechęć do spędzania ze sobą czasu i zwierzania ze swoich odczuć oraz braku dążenia do satysfakcji i polepszenia relacji.
Natomiast, jeśli chodzi o związki romantyczne, istnieje, jeśli komuś daje satysfakcje bycie w związku pozbawionym pozytywnych odczuć ze względu na pewne wspólne dobra, przyzwyczajenie i chęć utrzymania statusu quo. Myślę, że wiele jest ludzi, którzy tylko z takich powodów pozostają niesatysfakcjonujących relacjach i są z osobami, których nie lubią. Może się to nie podobać, może wykluczać idee i przekonania na temat tego jak PRAWDZIWA MIŁOŚĆ powinna wyglądać. Wydaje się być pożyteczne myśleć o tym jakie potrzeby są spełniane i czego ludzie od siebie oczekują nawzajem. Zadurzenie wymieniane jako czysta namiętność, jak opisałam wyżej może również występować bez intymności i nie wymaga sympatyzowania z partnerem. Natomiast niedorzeczna to właśnie taka burzliwa relacja, która jest przepełniona chęcią bliskości, ale wydawać mogłoby się instrumentalnej. Być może nie potrzebna jest sympatia, ale wspólne chwile od czasu do czasu i przywiązanie wynikające z obopólnych korzyści ustalonych z góry przez strony. Może nie jest potrzebne spędzanie większości czasu z partnerem, dbanie o jego dobro – ponieważ sam się o to troszczy i wystarczy mu jakaś forma kontaktu. Wydaje się to być okrojoną miłością, ale jak widać możliwą. Tak jak w przypadku pustej miłości nie nam oceniać czego ludzie potrzebują w danej chwili z czego wynika to, że godzą się na taką relację.
Bibliografia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87
http://blog.krolartur.com/jak-mozna- kogos-kochac- ale-nie- lubic/http://pytamy.pl/kat,12,title,czy-mozna- kogos-kochac- ale-nie- lubic,pytanie.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sympatia
http://sjp.pwn.pl/slowniki/lubi%C4%87.html
Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie pewna rozmowa. Czasem słyszałam też od kogoś mi bliskiego, że można kogoś kochać, ale niekoniecznie lubić. Wydawało się to być z tego powodu dość oczywiste. Z drugiej strony wiem, że wcale takie nie musi być dla innych. Spróbuję głośno pomyśleć w tym artykule i z chęcią poznam inne punkty widzenia na tą sprawę. Wiem, że jest to trudne do opisania, ale spróbuje tylko lekko rozwinąć tą myśl.
Photo credit: Mrxthanh via Foter.com / CC BY-NC-SA |
Chciałabym jednak wyłonić pewne powtarzające się w teoriach cechy miłości. Umówmy się, że jest to emocja. Ma więc komponent poznawczy, emocjonalny i behawioralny.
Wikipedia podpowiada mi definicje „dążenia bytu do dobra”. Miłość ponadto uważana jest za najważniejszą cnotę oraz sens życia człowieka. To pojęcie doczekało się już różnych teorii. Zakładają one pewne składowe – intymność, namiętność i zaangażowanie, które w zależności od kombinacji dają jakiś rodzaj miłości np. romantycznej.
Kiedy wpisuje w Google hasło np.: „Kocham, ale nie lubię” moim oczom ukazuje się mnóstwo forum pt. „ Czy można kogoś kochać i jednocześnie nie lubić?” , czy „kocham go ale nie lubię…?”.
Sprawdzam, o czym ludzie piszą i jak to rozumieją. To ciekawe.
„Wiesz, ja kocham moją rodzinę. Naprawdę! Ale po prostu nie lubię spędzać z nimi czasu. Nie mam co z nimi robić. I czuje się z tego powodu potwornie winny. Bo przecież to moja rodzina. Powinienem ich kochać, a skoro kochać, to i chcieć z nimi spędzać czas. A jakoś nie potrafię.”
„Nie, to wtedy jesteś wściekły ale nadal lubisz. Nie lubić jak mówiłam można pewnych cech, zachowań....nie lubić całej osoby a ją kochać - to zawsze się źle kończy.”
Widać w tych dwóch wypowiedziach różnice w postrzeganiu tego, ze względu na rodzaj miłości. Jeśli chodzi o najbliższą rodzinę to jest to trudne, ale bardziej zrozumiałe. Natomiast w miłości romantycznej jest mniej miejsca na brak sympatii do wybranka serca.
A więc czym jest sympatia i czy możliwe jest jej wykluczenie, kiedy mamy intymny związek pełen zaangażowania i namiętności ?
„Sympatia – społeczne powinowactwo, w którym jedna osoba blisko rozumie uczucia drugiej osoby. Wyraz "sympatia" pochodzi od łac. sympatha; od gr. συμπάθεια transliterowanego jako sympatheia, połączenie συν + πάσχω = συμπάσχω oznacza "cierpieć wspólnie" lub "odczuwać z". Sympatia istnieje, gdy uczucia jednej osoby są głęboko rozumiane i akceptowane przez drugą osobę. W języku potocznym "darzyć kogoś sympatią" oznacza po prostu "lubić go bardziej niż innych".
lubić
1. «czuć do kogoś sympatię»
2. «znajdować w czymś przyjemność»
lubić się «czuć do siebie wzajemnie sympatię»”
Intymność opisuje się, jako bliskość, która potęguje przywiązanie partnerów i kojarzy się raczej z pozytywnymi odczuciami. Czy brak sympatyzowania z osobą i niezrozumienie dla niej może powodować zaniechanie wpisanych w intymność składowych np. pragnienie dobra partnera, szacunek, przekonanie, że można na niego liczyć? Być może nie, ale już inne wymienione przez Sternberga np. przeżywanie szczęścia w obecności partnera i z jego powodu lub dzielenie przeżyciami i wzajemne zrozumienie wydaje mi się wykluczać.
Jednak, jeśli chodzi o namiętność, to towarzyszy jej (oprócz pozytywnych) więcej emocji negatywnych takich jak tęsknota, niepokój czy zazdrość. Nie jest jednoznaczne, czy sympatia jest tu niezbędna i wymagana. Być może istnieją związki oparte w dużej mierze na namiętności, w której odczucia przyjemności wynikające z kontaktów cielesnych mogą przeważać nad tymi osiąganymi w sposób porozumienia, przepływu i uczuciowego wsparcia. Zaangażowanie opisuje się, jako starania mające na celu utrwalenie związku i sprawienie, żeby był on satysfakcjonujący dla obu stron. Jest, więc takim składnikiem miłości, który możemy bardziej kontrolować.
Idąc dalej za Sternbergiem dowiadujemy się, że wyróżnia on 7 form miłości.
lubienie: intymność, ale bez zobowiązań czy namiętności.
zadurzenie: namiętność bez zobowiązań czy intymności.
pusta miłość: zobowiązanie bez namiętności czy intymności.
romantyczna miłość: intymność i namiętność, ale bez zobowiązań.
niedorzeczna miłość: zobowiązanie i namiętność, ale bez intymności.
partnerska miłość: zobowiązanie i intymność, ale bez namiętności.
miłość doskonała: zobowiązanie, intymność i namiętność.
Wyróżniłam zielonym kolorem trzy ważne z punktu widzenia pytania – kochać i nie lubić, czy da się?
Jeśli chodzi o opisane wyżej formy, to wychodziłoby na to, że określenie PUSTA MIŁOŚĆ wpisuje się możliwość opisania takiego modelu rodziny, w której ludzie są ze sobą z powodu wspólnej przeszłości, poczucia powinności i nie koniecznie darzą się jakimikolwiek pozytywnymi odczuciami, co implikuje niechęć do spędzania ze sobą czasu i zwierzania ze swoich odczuć oraz braku dążenia do satysfakcji i polepszenia relacji.
Natomiast, jeśli chodzi o związki romantyczne, istnieje, jeśli komuś daje satysfakcje bycie w związku pozbawionym pozytywnych odczuć ze względu na pewne wspólne dobra, przyzwyczajenie i chęć utrzymania statusu quo. Myślę, że wiele jest ludzi, którzy tylko z takich powodów pozostają niesatysfakcjonujących relacjach i są z osobami, których nie lubią. Może się to nie podobać, może wykluczać idee i przekonania na temat tego jak PRAWDZIWA MIŁOŚĆ powinna wyglądać. Wydaje się być pożyteczne myśleć o tym jakie potrzeby są spełniane i czego ludzie od siebie oczekują nawzajem. Zadurzenie wymieniane jako czysta namiętność, jak opisałam wyżej może również występować bez intymności i nie wymaga sympatyzowania z partnerem. Natomiast niedorzeczna to właśnie taka burzliwa relacja, która jest przepełniona chęcią bliskości, ale wydawać mogłoby się instrumentalnej. Być może nie potrzebna jest sympatia, ale wspólne chwile od czasu do czasu i przywiązanie wynikające z obopólnych korzyści ustalonych z góry przez strony. Może nie jest potrzebne spędzanie większości czasu z partnerem, dbanie o jego dobro – ponieważ sam się o to troszczy i wystarczy mu jakaś forma kontaktu. Wydaje się to być okrojoną miłością, ale jak widać możliwą. Tak jak w przypadku pustej miłości nie nam oceniać czego ludzie potrzebują w danej chwili z czego wynika to, że godzą się na taką relację.
Bibliografia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87
http://blog.krolartur.com/jak-mozna- kogos-kochac- ale-nie- lubic/http://pytamy.pl/kat,12,title,czy-mozna- kogos-kochac- ale-nie- lubic,pytanie.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sympatia
http://sjp.pwn.pl/slowniki/lubi%C4%87.html
Autorka:
Magdalena Słupek
Magdalena Słupek
Można uprawiać sex bez miłości, ale to nie to samo.
OdpowiedzUsuńDobry tekst , popieram, Krzyś
OdpowiedzUsuńMyślę, że większość z nas jeżeli już kocha to i trochę nie lubi. Powtórzę truizmy: popełniamy błędy, mamy różne nastroje. Wpływa to na relacje. Tylko pytanie czy z tym "nielubieniem"zawsze tak było...? Czy nie jest tak, że z czasem jest go coraz więcej...? A może w trakcie poznawania drugiego człowieka okazuje się, że w ważnych elementach życia, tym co uważamy za ważne, rozmijamy się.. I... pozostaje przywiązanie (zobowiązanie może) wspólnie przeżyte chwile, dzieci, ale co do wartości, tzw 'idei fix' wspólnej płaszczyzny.
OdpowiedzUsuńPio